Od łodzi Na Jeziorze Bodeńskim Po Jachty Z Błękitnymi Wodami

Od łodzi Na Jeziorze Bodeńskim Po Jachty Z Błękitnymi Wodami
Od łodzi Na Jeziorze Bodeńskim Po Jachty Z Błękitnymi Wodami

Wideo: Od łodzi Na Jeziorze Bodeńskim Po Jachty Z Błękitnymi Wodami

Wideo: Od łodzi Na Jeziorze Bodeńskim Po Jachty Z Błękitnymi Wodami
Wideo: Nasze Bahama -jezioro Bodeńskie :-) 2024, Marsz
Anonim

Każdy, kto kiedykolwiek był w długiej podróży, wie o tym: to wirus, którego nie można wyleczyć poza kontynuacją. Dla mnie to jest to samo. W 2010 roku, mając 25 lat, wyruszyłem na łódź moich rodziców, aby w ciągu trzech lat opłynąć świat. A potem zrobić „coś sensownego”.

Finkbeiners
Finkbeiners

Martin Finkbeiner znowu chce wiedzieć. Po trzyletnim opłynięciu świata w latach 2010-2013, tym razem on i jego żona Friederike zerwali z linii

Ten zdrowy rozsądek trwał pięć lat - choć na długo przed powrotem do domu było dla mnie jasne, że koniec jednej podróży to początek nowego planowania, a „zdrowy rozsądek” nie jest moją siłą.

Po wycieczce jest przed podróżą. Teraz zaczyna się od nowa, tym razem z żoną Friederike i dużo mniejszą łodzią.

Lato 2016. W internecie oferowany jest jacht żaglowy, który początkowo nie przekonuje nas do końca ze zdjęć i nie jest dokładnie tym, czego szukamy. Ale jest nad Jeziorem Bodeńskim, a więc tylko godzinę jazdy od nas. Dlatego nadal umawiamy się na obejrzenie nieruchomości.

Poszukujemy małego niebieskiego jachtu wodnego o długości od dziewięciu do dziesięciu metrów. Odwiedzamy łódź na Jeziorze Bodeńskim bez zbiorników wodnych, sprzętu nawigacyjnego i bezpieczeństwa. Nie ma nawet pompy zęzowej. Ale: Jacht jest bardzo solidnie zbudowany, ma podstawowe wymagania łodzi zdatnej do żeglugi i dobrze mieści się w naszym budżecie. I w przeciwieństwie do reklamy bardzo nam się podoba. Po drugiej inspekcji, podczas której sprawdzamy malucha aż do ostatniego zakrętu, jest jasne: łódź zostanie kupiona i konsekwentnie rozbudowywana i przebudowywana.

Finkbeiners
Finkbeiners

Finkbeiners spędzili wiele godzin w szopie na łodzi, pracując nad swoim „Aracangą”

Przeróbka stosunkowo „gołego” jachtu daje nam tę wielką zaletę, że poznajemy go od masztu do dna kilu i tak naprawdę budujemy tylko w tym, co wydaje nam się konieczne i sensowne. A ponieważ doświadczenie z mojego pierwszego opłynięcia pokazuje, że wszystko, co może się zepsuć, w pewnym momencie się zepsuje, a nadmiar technologii i elektroniki niekoniecznie oznacza plus w bezpieczeństwie, koncentrujemy się na tym, co najważniejsze: tylko pompkach ręcznych i nożnych (oprócz elektryczna pompa zęzowa), brak skomplikowanej elektroniki, solidne nowe żagle, sztagi i bandaże, pokład antypoślizgowy, sterowanie wiatrowskazem Barana, długotrwały środek przeciwporostowy, który powinien trwać przez następne dziesięć lat i nieco przewymiarowany osprzęt kotwiczny.

Aracanga
Aracanga

Gotowe, "Aracanga" wchodzi do wody. Rozpoczyna się podróż

Aby nie nadwyrężać naszego budżetu, staramy się kupować używane tam, gdzie to możliwe i oszczędzać ważne elementy sprzętu jak wyszukiwania na platformach internetowych, co pozwoliło nam zaoszczędzić kilka tysięcy euro. Łódź wraz z całym jej wyposażeniem kosztowała tylko około 20 000 euro, chociaż nie oszczędzaliśmy na podstawowych rzeczach, takich jak całe wyposażenie bezpieczeństwa czy wyposażenie na stojąco. Tutaj wymieniliśmy wszystkie wydatki na łódź.

Nie zarabiamy dobrze i nie odziedziczyliśmy tłuszczu.

Rejs planujemy w oparciu o posiadane środki finansowe i utrzymujemy koszty w rozsądnych granicach. Zgodnie z mottem: „Keep it simple”. W ciągu ostatnich kilku lat odłożyliśmy wszystko na bok i konsekwentnie unikaliśmy kosztownych hobby, wyjść i zakupów. Oszczędzamy jedną pensję, z drugiej żyjemy i pokrywamy bieżące koszty rozbudowy. Po dwóch latach od zakupu łodzi chcieliśmy wypłynąć. Teraz jest dwa lata później.

Planowanie czasu i trasy jest nadal otwarte i elastyczne.

Zimą powinien przekroczyć Atlantyk, ale wszystko jest otwarte do i stamtąd. Doświadczenie pokazuje, że spontaniczne objazdy są zazwyczaj najpiękniejsze, a zbyt szczegółowe planowanie trasy uniemożliwia wiele przyjemnych wrażeń i ukrywa kilka interesujących obszarów, których możesz nawet nie mieć na ekranie.

Przy czym pierwszy miesiąc podróży jest bardzo precyzyjnie określony, ponieważ jest tylko jeden kierunek: do środka z masztem skierowanym w dół na kanały i rzeki przez Francję do Morza Śródziemnego. Mamy bardzo proste motto dotyczące dalszego planowania trasy, które sprawdziło się również podczas ostatniej wyprawy:

Przede wszystkim chcemy pływać tam, gdzie pływa niewielu innych.

Są to przeważnie miejsca, w których żeglarze mają niewielką infrastrukturę. W ten sposób poznałam takie miejsca jak Wyspa Wielkanocna, Pitcairn czy Mikronezja. Można też powiedzieć prosto: miejsca, w których nie ma WiFi. WiFi to drogie mariny i kafejki internetowe, mnóstwo żeglarzy i turystów zamiast miejscowych, smartfony zamiast prawdziwych spotkań.

Brak WiFi oznacza tradycyjne uroczystości z miejscowymi, zapraszanie i bycie zaproszonym oraz Snailmail zamiast e-maili. W Mikronezji prawie nie zostawiłem wyspy bez listów na sąsiednią wyspę, dzięki czemu wszędzie natychmiast poznałem nowych przyjaciół. Nie ma nic lepszego niż zaproszenie na tradycyjne uroczystości i posiłki, aw zamian poproszenie na pokładzie o serowe szpecle lub pierogi z pieczywa. Wiele osób planuje swoje wyprawy w najciekawsze miejsca tego świata i pozbawia się najpiękniejszych przeżyć.

W ciągu sześciu miesięcy na wyspiarskim świecie Mikronezji poznałem trzy inne jachty, w ciągu tygodnia Tahiti 300.

Łódź jest gotowa do drogi. Jest w tym dużo pracy. Niewiele wizualnie i technicznie przypomina łódź na Jeziorze Bodeńskim sprzed dwóch lat. My też jesteśmy gotowi. Niemniej jednak pożegnanie przez tak długi czas kojarzy się ze śmiechem i płaczem, a na początku wielkiej przygody w powietrzu unosi się nie tylko wielkie oczekiwanie, ale i odrobina smutku.

Ahoi.blog

Zalecana: